Grow with Astek! Karol Kot
O wyjątkowej i niecodziennej w świecie IT sympatii do pracy z biura, o pracy z ludźmi i dla ludzi, o świadomych zmianach i trudnych decyzjach, o tym jak się ćwiczy o 4 nad ranem, o ogromnej pasji do sportu i polskich gór oraz o ścieżce zawodowej, która udowadnia, że nie warto palić mostów, a dobry pracownik może wrócić do dojrzałej organizacji rozmawiam z Karolem Kotem, Dyrektorem Departamentu – Internal Development & Resource Management w Astek.
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że mamy okazję porozmawiać, że wpuszczasz mnie odrobinę do swojego świata, że chcesz podzielić się swoimi doświadczeniami, opowiedzieć o swoich wyborach. A jeśli już o nich mowa, to najczęściej pierwszym, ważnym, dojrzałym wyborem w naszym życiu są studia, to one w dużej mierze definiują naszą ścieżkę kariery, jak to było w twoim przypadku?
Jeśli chodzi o studia to w gruncie rzeczy udało mi się idealnie wstrzelić w tematykę, która bardzo mi się w życiu przydała, ponieważ studiowałem ekonomię o specjalizacji: zarządzanie zasobami ludzkimi. To pozwoliło mi całkiem zgrabnie współpracować z moimi fantastycznymi Konsultantami, jak i teraz, z moim równie fantastycznym Zespołem.
Wśród moich znajomych to się bardzo rzadko zdarza, żeby osoby pracujące w IT miały wykształcenie niemalże kierunkowe i podążały wybraną ścieżką, jak ta ścieżka wyglądała w Twoim przypadku?
Moja kariera zawodowa trwa już całkiem długo, ponieważ zacząłem pracę jako 16-latek, natomiast wydaje mi się, że warto zacząć rozmowę o ścieżce zatrudnienia od pierwszej poważnej roli w Telekomunikacji Polskiej, gdzie miałem okazję być Key Account Managerem. Byłem więc osobą ściśle współpracującą z dyrektorami handlowymi i realizującą wsparcie klientów kluczowych TP. Także moja poważna kariera zawodowa od początku była bardzo blisko sprzedaży. Po TP miałem przyjemność pracować w firmie Impaq (aktualnie Inetum). Jest to również firma z sektora IT świadcząca usługi w trzech zakresach, tak jak Astek, czyli IT consulting,outsourcing specjalistów IT, oraz usług zaawansowanych, czy to managed serwisów, czy nawet projektów fix priceowych. Później była jeszcze krótka kariera w NextiraOne (aktualnie NTT Data), w którym to miałem zdecydowanie więcej do czynienia z hardwarem i softwarem. I po tym okresie poszukiwań na długie lata (z małą przerwą) wylądowałem w Astek, a był to to grudzień 2016.
Jak to się stało, że tu wylądowałeś? To była zwykła rekrutacja, ktoś cię polecił, jak wyglądał ten proces??
W procesie rekrutacyjnym znalazłem się przez swojego przyjaciela, który był dyrektorem sprzedaży w Astek i poszukiwał ludzi do swojego rozwijającego się zespołu. Po przejściu 3 procesów rekrutacyjnych, 1 grudnia 2016 rozpocząłem swoją karierę, która z małą przerwą, trwa do dziś. Zacząłem jako account manager i do końca lutego 2022 udało mi się awansować do najwyższej pozycji związanej ze sprzedażą, jaką wtedy proponował Astek, czyli do senior business unit managera (SBUM). Oczywiście nie udałoby mi się to bez mojego małego, trzyosobowego zespołu. I to był ten moment, kiedy postanowiłem zmienić coś w swoim życiu zawodowym. Uznałem, że w sprzedaży usług i consultingu IT osiągnąłem już wszystko, co mogłem w tej organizacji i chciałbym zobaczyć inny świat, co się w nim zmieniło, jakie są możliwości. Jak się później okazało był to jedynie krótki odpoczynek od Asteka, a nie zupełne zamknięcie tego rozdziału.
Po tak długim okresie współpracy obowiązywał mnie 3-miesięczny okres wypowiedzenia. I z perspektywy czasu myślę, że było to bardzo dojrzałe odejście wraz z przygotowaniem planu rozstania, przekazywaniem wszystkich tematów, Klientów, ze spotkaniami z wszystkimi Menadżerami, z którymi miałem okazję i przyjemność współpracować na przestrzeni lat wraz z opisaniem wszystkich procesów, które mogłyby moim potencjalnym następcom ułatwić pracę. I udało się to wszystko przygotować w dwa miesiące, więc bardzo rozsądnie i dojrzale uznaliśmy, że nie ma sensu sztucznie przedłużać procesu, zmieniliśmy więc zapisy w wypowiedzeniu i rozstaliśmy się po 2 miesiącach za porozumieniem stron.
Mówimy tu o zamknięciu pewnego etapu w twoim życiu, o zamknięciu jakiejś epoki, a jednak jesteś tu z nami, rozmawiamy, nadal jesteś częścią zespołu Astek. Jak to się w takim razie potoczyło?
Myślę, że to, w jaki sposób odszedłem, a także lata jakościowej pracy sprawiły, że po około 4 miesiącach Dyrektor Zarządzający skontaktował się ze mną i zaproponował spotkanie.
Pojawiła się nowa rola w organizacji, a w zasadzie 2 nowe role. Był to już rozwijający się zespół Resource Managementu w Asteku i jednocześnie wizja tworzenia akademii sprzedaży. I to właśnie ta rola została mi zaproponowana.
Czyli romans z nową organizacją stosunkowo szybko się zakończył. Zdaje się, że jeszcze nie zdążyłeś na dobre zakotwiczyć w nowej rzeczywistości?
Oj, udało mi się całkiem nieźle zakotwiczyć. Organizacja była startupem połączonym z dużą firmą IT. Ponieważ mówimy o małej firmie, pojawienie się w niej i okrzepnięcie onboardingowe jest dosyć proste i szybkie, natomiast nie będę ukrywał, że zarówno podejście dyrektora zarządzającego Astek, jak i sama rola sprawiły, że nie zastanawiałem się długo nad powrotem.
Zakładam, że to nie była najłatwiejsza decyzja w życiu, zwłaszcza, że jeśli się nie mylę, nie znalazłeś tego startupu samodzielnie, tylko zostałeś tam zarekomendowany? Jak w takim razie Twoje decyzje zostały odebrane w tej małej organizacji?
Małe organizacje ostrożnie podchodzą do rekrutacji i mają świadomość jej kosztów. To nie była łatwa decyzja, ale jestem przekonany, że właściciele firmy z perspektywy czasu zrozumieli moją decyzję. Niestety trzeba w życiu podejmować również trudne decyzje i ta była jedną z nich. Miałem świadomość, że taka rola może się szybko na rynku nie pojawić, więc musiałem zaryzykować.
Muszę jeszcze trochę podrążyć ten temat. Decyzja rzeczywiście nie należała do łatwych. Wiele osób pewnie skupiłoby się na lojalności wobec znajomych. Ale popatrzmy na ten temat z perspektywy rozwoju twojej ścieżki kariery. W startupie rola nie była taka ciekawa, rozwijająca? Zakładam, że jeśli zmieniasz organizacji, to szukasz takiej, w której widzisz możliwości rozwoju. Po 4 miesiącach pracy nie widziałeś takiego potencjału?
Nie ukrywam, że odchodząc z Astek marzyłem o tym, żeby odciąć się całkowicie od sprzedaży, taka była moja wizja. Nie powiodło się, moja nowa rola zakładała ścisłą sprzedażową współpracę. Ale nie to było najtrudniejsze. Być może dziwnie to zabrzmi, ale w tej organizacji było chyba za spokojnie, za mało emocji. Po 6 latach pracowania w korporacji, jaką jest Astek, ten spokój nie był idealny dla mnie, nie tego szukałem, nie takich wyzwań oczekiwałem.
Z mojej perspektywy lepiej jest zareagować szybko w sytuacji, w której czujesz, że to nie jest dobry wybór, niż udawać, męczyć się, analizować. Mówiłeś już o perspektywie własnej i o zachowaniu startupu. Została nam już tylko trzecia strona tego obrazka, czyli Astek. Jak wyglądał w takim razie twój powrót? Odczułeś spadek sympatii? Byłeś traktowany inaczej niż przed zmianą barw firmowych? Rola była fajna i ciekawa, czy jak to odebrałeś po powrocie?
Wróciłem po 6 miesiącach. Sporo osób, które zostawiałem, w organizacji nadal było, ale pojawili się też zupełnie nowi członkowie zespołu. Moje odczucia były mieszane. Ci nowi, z którymi miałem współpracować czuli się niepewnie, nie znali mnie, więc zastanawiali się, kim jestem i czego mogą się po mnie spodziewać. Jeżeli natomiast chodzi o, kolokwialnie mówiąc, starych współpracowników, to było to bardzo miłe i ciepłe przywitanie. Przy czym podejrzewam, że kilka osób było zszokowanych i niezadowolonych z mojego powrotu.
Wiesz, duża organizacja rządzi się własnymi prawami, jest dużo ludzi, nie zawsze jesteś “zupą pomidorową”, bez względu na to, czy wracasz, czy przychodzisz. A jak w tej sytuacji zareagował francuski zarząd spółki? Nie wiem, czy to częste przypadki w ich podejściu do biznesu.
Zdaje się, że osoby z francuskiego zarządu były zadowolone, że tymi stanowiskami zajmie się ktoś, kto zna organizację. Myślę natomiast, że to dobre miejsce, żeby docenić osobę Darka Brzoskę, byłego dyrektora HR, bo z tego co mi wiadomo, to on był tą osobą, która zasugerowała moją kandydaturę na to stanowisko. Więc nie ukrywam, że to było miłe, że pomyślał o mnie jeden z współpracowników, z którym pracowałem przez lata. To mi pokazało, jak ważne są relacje z ludźmi w pracy, jak istotne jest umiejętne i szczere nawiązywanie kontaktów biznesowych, zawsze uważałem nawiązywanie relacji za istotne w mojej karierze zawodowej.
To rzeczywiście może być przyjemny moment w karierze, kiedy okazuje się, że warto było tworzyć zdrowe środowisko wokół siebie. I tak dotarliśmy do miejsca, w którym muszę Ci zapytać o to nowe stanowisko. Czy rzeczywiście było spełnieniem marzeń? Czymś kompletnie nowym? Spełniło Twoje oczekiwania? Było wystarczająco daleko od sprzedaży? I czy w jakiś sposób ewoluowało?
Nie powiedziałbym, że to stanowisko jest dalekie od sprzedaży. Z jednej strony nie sprzedaję, a z drugiej współpracuję bardzo mocno z całym departamentem business developmentu. Moje Zespoły blisko współpracują ze Sprzedawcami, z Konsultantami, zajmują się wewnętrznymi rekrutacjami, odpowiadają za realizację programu BOOST, który jest programem szkoleniowym, między innymi też dla Sprzedawców. W związku z powyższym ta sprzedaż cały czas gdzieś w pobliżu jest, ale już nie sprzedaję , ani za ten proces nie odpowiadam. Czy to dobrze, czy źle, ciężko powiedzieć. Czasem brakuje mi tych emocji, tempa, a jednocześnie coraz częściej doceniam spokój i stabilizację, która pomaga w myśleniu strategicznym.
Przychodząc do Asteka byłem odpowiedzialny za Resource Management. To fantastyczny Zespół, z którym nieustająco staramy się rozwijać w zakresie funkcjonowania Teamu, obowiązków i tego, jak realizujemy nasze zadania. Natomiast druga część, czyli Akademia Sprzedaży, zmieniła się diametralnie. Na początku naszą wizją było zatrudnianie ludzi bez doświadczenia zawodowego za to z super osobowością i przygotowywania ich do pełnienia roli sprzedawcy w roli business managera. Obecnie szukamy młodych osób, ale z doświadczeniem zawodowym i podstawowymi umiejętnościami, a następnie inwestujemy w szkolenia sprzedażowe, żeby rozwijać ich potencjał. Obecnie przechodzimy dużą reorganizację w firmie. Chcielibyśmy zmienić podejście lokalne na międzynarodowe, usystematyzowane, jednolite, a co za tym idzie wdrażamy właśnie procedury na wzór francuski.
Zdaje się, że rzeczywiście znalazłeś miejsce, w którym sporo się dzieje. Wdrażanie zmian w strukturze międzynarodowej jest czasochłonne i niesie za sobą duże ryzyko. Ale ja nie o ryzykach chciałabym z tobą porozmawiać, a o ciemnych i jasnych stronach tej roli. Czy potrafisz ocenić, które jej aspekty cię bawią, z którymi dobrze się czujesz, a które są z jakiegoś powodu trudniejsze i mniej ci odpowiadają? Co daje ci największą satysfakcję, a co z kolei jest trudne w twoich oczach?
Zacząłbym od części Resource Managementu, bo tutaj mam zdecydowanie dużo więcej doświadczenia. Dzięki współpracy z tym Zespołem mam możliwość swego rodzaju powrotu do tej części, która była przyjemniejszą częścią sprzedaży. Każdy bussiness manager wie, że to ciężka praca, bo niestety nie zawsze i nie wszystko zależy tylko od ciebie. Natomiast sprzedaż usług IT ma na pewno dwie wielkie zalety. Pierwszą z nich są w mojej ocenie Klienci. Miałem przez te ostatnie 6 lat okazję współpracować z fantastycznymi firmami, poznałem dziesiątki, jak nie setki, genialnych Menedżerów, z którymi do tej pory utrzymuję relacje i udaje mi się chociażby skleić piątkę podczas biegu charytatywnego. Za to jestem bardzo wdzięczny. Drugim aspektem są oczywiście Konsultanci. Ciekawi, różnorodni, czasem specyficzni, ale szalenie bystrzy, z własnym zdaniem. Generalnie wydaje mi się, że dla takich osób jak ja praca w consultingu IT jest idealnym wyborem, bo zakłada współpracę z ludźmi, możliwość poznawania nowych osobowości, spędzania czasu wśród ciekawych jednostek. To właśnie ci ludzie wiele mnie nauczyli, dali mi wiele radości i wiele wyjątkowych wspomnień. Jednocześnie najtrudniejszym elementem pracy jest praca z ludźmi. To jest ciągła zmiana, wieczna niewiadoma. Mamy niezliczenie wiele czynników, które wpływają na każdego z nas, a to z kolei wpływa na nasze relacje, zachowania, postawy. Zarządzanie oczekiwaniami, zmianą, unikanie i rozwiązywanie konfliktów, to codzienna ekwilibrystyka, ale to jest właśnie źródło emocji, które jest warte wysiłku.
W pełni się z Tobą zgadzam. A bazując na twoich wypowiedziach chciałabym jeszcze spróbować przewidzieć przyszłość. Jak ją sobie wyobrażasz? Jakie widzisz dla siebie możliwości rozwoju, czego chciałbyś się jeszcze nauczyć, co jest na twojej liście “tudusów”? No i jaka jest szansa na to, że twoje potrzeby zostaną zaspokojone w Astek?
Zdecydowanie chciałbym się rozwijać w kierunku zarządzania operacyjnego, tworzenia procesów i ich weryfikacja, usprawnianie organizacji, wyciąganie wniosków krótko- i długofalowych. Chciałbym badać, jak podejmowane decyzje oddziałują na funkcjonowanie organizacji, czy przynoszą oczekiwane rezultaty, czy nie. Idealnie byłoby, gdybym pod opieką miał również zespół, bo to w pewien sposób zaspokaja moje potrzeby kontaktów z ludźmi.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pracuję sam i nie mam kontaktu z ludźmi. Jestem chyba jedyną osobą, która w trakcie pandemii błagała zarząd o to, żebym mógł pracować z biura. Wiem, że pewnie wiele osób mnie nie zrozumie, ale nie umiem pracować z domu. Jestem tą osobą, która chce być w biurze, chce być otoczona ludźmi, nawet jeśli open space nie sprzyja koncentracji, można to jakoś okiełznać.
To prawda. W biurze zawsze zdobędziemy ważne informacje, nawiążemy lepsze/głębsze relacje, ale kiedy potrzebujemy skupić się na zadaniu, przydaje się domowa cisza. Dlatego jestem fanką pracy hybrydowej.
Ja mam na to inny, tajny sposób. Przychodzę o 6 rano do biura.
Zawsze byłem przerażony pracą na open space, ale okazuje się, że przy odrobinie kreatywności można rozwiązać temat skupienia 😊
Krążą legendy o tym, że Karol Kot jest rannym ptaszkiem, natomiast po zapoznaniu się z detalami, korci mnie, żeby powiedzieć, że Ty w sumie jesteś ranna sową.
Rzeczywiście mam dosyć specyficzne godziny funkcjonowania. Wstaje około 3 po to, żeby móc zacząć dzień albo bieganiem, albo siłownią, więc około 6:00-6:30 jestem już w biurze.
Taki tryb sprawia, że trochę nadużywam kawy. Nie mogę powiedzieć jak bardzo, bo to będzie niewychowawcze 😊
Czyli ranny ptaszek albo ranna sowa uzależniony od kawy i od sportu, bo rozumiem, że ciężko ci jest sobie wyobrazić takie tygodnie “bez sportowe”, to znaczy musi być jakaś rutyna i plan?
Jest rutyna, jest ułożony harmonogram dnia. Do tego co powiedziałaś dołożyłby jeszcze góry, bo dopiero kiedy one pojawiają się w harmonogramie mogę powiedzieć, że życie jest pełne i piękne.
Myślę, że to idealna puenta tej rozmowy. Bardzo Ci dziękuję za tę szczerą rozmowę, za to, że podzieliłeś się z nami swoją historią, która być może dla kogoś będzie pomocna, może inspirująca. To był bardzo miło spędzony czas.
Ja również dziękuję 😊
Rozmowę przeprowadziła Agnieszka Smoleńska.
Zobacz inne nasze artykuły
Rola empatii i współczucia w liderskim toolboxie Agile
Współczesne przywództwo to coś więcej niż tylko rozdzielanie zadań i pilnowanie deadline’ów. W dzisiejszych czasach, żeby być skutecznym liderem…
Grow with Astek! Karol Kot
O wyjątkowej i niecodziennej w świecie IT sympatii do pracy z biura, o pracy z ludźmi i dla ludzi,…
Zarządzanie konfliktami w zespołach zwinnych.
Konflikty są nieodłącznym elementem pracy zespołowej a ich obecność w grupach ludzkich jest tak naturalna, jak różnorodność osobowości, które…