Grow with Astek! Paweł Prusko
W dzisiejszym artykule rozmawiamy z Pawłem, specjalistą w dziedzinie UX i wizualizacji danych, który pracuje obecnie w firmie Roche. Paweł opowiada o swojej drodze od studiów inżynierii chemicznej, przez pasję do biologii, aż po zaawansowane projekty wizualizacji danych, które stały się globalnym standardem w jego firmie. Jego historia pokazuje, jak łączenie analitycznego myślenia z kreatywnością może prowadzić do wyjątkowych osiągnięć zawodowych. Zapraszamy do lektury!
Gdyby spróbować Cię opisać w kilku słowach, to można powiedzieć, że chłopak z Mazur, sąsiad wokalisty Lady Pank, człowiek, który przy wyborze ścieżki zawodowej kierował się sercem. Zgadzasz się z tym?
Coś w tym jest, faktycznie urodziłem się na Mazurach, w Olecku i rzeczywiście w sąsiedztwie Janusza Panasewicza. W sumie mogę też powiedzieć, że dusza analityka przegrała z duszą artysty, więc poniekąd zgadza się, że wybrałem sercem.
Swoją przygodę ze studiowaniem zaczynałem na Politechnice Warszawskiej, gdzie byłem na inżynierii chemicznej, ale okazało się, że jednak bliżej mi było do nauk biologicznych i zmian klimatu stąd też wybór biologii (a dokładniej paleoekologii) na Uniwersytecie Gdańskim w ramach studiów magisterskich.
Zawsze funkcjonowałem w pewnego rodzaju rozgałęzieniu. Z jednej strony interesowały mnie nauki ścisłe, analityczne, z drugiej natomiast rozwijałem się bardziej twórczo. Już w czasie studiów zacząłem łapać jako freelancer zlecenia graficzne.
Wybór jednej dyscypliny/dziedziny jest trudny, zwłaszcza kiedy masz otwarte dwie mocne ścieżki kariery i obie cię interesują. Jedna z moich koleżanek bardzo długo zastanawiała się pomiędzy prawem i informatyką. Zasugerowała się wtedy zdaniem rodziny wybrała prawo, więc obecnie jest frontend developerką 😊
Ja na szczęście nie musiałem podejmować tak skrajnych decyzji. Po studiach zacząłem pracować jako analityk w jednej z trójmiejskich firm zajmujących się farmacją, ale po roku zdecydowałem, że jednak bliżej jest mi do prac twórczych, więc zacząłem pracę jako web designer w jednym z portali internetowych w Warszawie. Także miałem na podobnym poziomie takie 2 obszary – trochę analityczne i trochę bardziej twórcze. Ostatecznie zostałem zawodowo przy twórczej ścieżce, a w analityce hobbystycznie dalej się rozwijam.
Następnie trochę bardziej skręciłem w stronę UX, trochę też programistyczne (front end), więc badałem swoje możliwości. I właśnie jako UX przeszedłem prawie pełną ścieżkę, od juniora przez mida, aż po seniora. I wtedy też dostałem propozycję pracy w Roche jako senior UX designer. Okazało się, że to są projekty w większości w obszarze wizualizacji danych, więc można powiedzieć, że ten obszar analityczny wrócił do mnie.
Ze względu na to, że zostałem przydzielony do kilku projektów i nie udało mi się znaleźć grup, do których mógłbym zgłosić się z niektórymi pytaniami związanymi z wizualizacją danych, z ciekawości postanowiłem zrobić pewnego rodzaju rozeznanie dotyczące standardów w Roche, żebyś trochę lepiej odnaleźć w tym wszystkim. Ponieważ Roche jest bardzo dużą firmą, okazało się, że ta wiedza i standardy są bardzo rozproszone. Zespoły w zasadzie tworzyły indywidualne standardy, w żaden sposób nie były one globalne. Wtedy też doszedłem do wniosku, że rozpocznę swój, taki dodatkowy projekt. Zakładałem, że robię to głównie dla siebie, żeby sobie pozbierać wszystko w jednym miejscu, ale ze świadomością, że być może przyda się to organizacji i ktoś to w przyszłości wykorzysta. I rzeczywiście stworzyłem taki guide, można powiedzieć takie MVP – zawierające zebrane instrukcje, dobre praktyki, standardy z innych guidów, a trochę ze swojej wiedzy. I to trwało ponad rok. Mogę powiedzieć, że przeczytałem kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt książek stricte poświęconych temu tematowi.
I wtedy tez zacząłem zgłaszać się do osób w organizacji, z pytaniem, czy nie byłyby zainteresowane dalszym rozwojem, promocją i współpracą. Moim celem było stworzenie globalnego guide. Zależało mi na tym, żeby zebrać wokół tematu osoby, które mogłyby być zainteresowane dalszym rozwojem.
Odezwałem się więc do R Design System – to jest jeden z głównych design systemów w Roche. I wydawać by się mogło, że wybrałem idealny moment, ponieważ okazało się, że nie tylko są tematem zainteresowani, ale już jakiś czas temu chcieli stworzyć nowy obszar w design systemie, który zawierałby dobre praktyki i instrukcje w temacie Wizualizacji Danych. Mieli też świadomość, że ze względu na specyfikę firmy, powstaje tych danych coraz więcej, więc powinny być one coraz lepiej zwizualizowane i ustandaryzowane. W ten sposób udało mi się wejść z nimi w pewnego rodzaju dodatkową kolaborację i zaczęliśmy krok po kroku przerabiać przygotowany przeze mnie materiał. Ta współpraca pomogła mi w zwiększeniu widoczności projektu i zaangażowania w niego innych ludzi. Zaczęliśmy więc zbierać feedback, docierać do użytkowników, w wyniku czego zajęliśmy się paletami kolorów.
Po kolejnym roku udało nam się dotrzeć z projektem do oficjalnego Roche Brandu i stworzyliśmy kolejną prezentację już typowo poświęconą kolorom.
Po raz kolejny okazało się, że idealnie wstrzeliliśmy się czasowo, ponieważ już od jakiegoś czasu planowali stworzyć paletę kolorów poświęconą wizualizacji danych.
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale zdaje się, że to są takie elementy, które zawsze są wyzwaniem. To znaczy stworzenie tego typu guidów to zazwyczaj jest ostatni element na drodze projektowej. Z moich obserwacji wynika, że to zawsze jest taki trudny, ale bardzo potrzebny element, natomiast nigdy nie ma czasu na to, żeby je stworzyć.
Zgadza się, to jest trochę jak z portfolio, wszyscy wiedzą, że jest bardzo istotne i potrzebne, ale z reguły nie ma się na to czasu. Ale w tym przypadku, krok po kroku, dzięki temu, że wszedłem w kolaborację z R Design System, projekt dostał skrzydeł. Zaczęły powstawać te dodatkowe elementy, powstał pewnego rodzaju podział na 2 grupy odbiorcy. Z jednej strony deweloperzy, którzy potrzebują tych palet kolorów, bo to im przyspiesza pracę, nie potrzebując wszystkiego od nowa wymyślać. Z drugiej strony doszła grupa designerów, którzy potrzebują też trochę kolorów, trochę komponentów do tworzenia makiet, takiego opisu “look & feel”. Pojawiły się też aspekty dostępności, czyli odpowiednie kontrasty kolorów i wielkości czcionek, aby również ludzie z różnymi ograniczeniami wzrokowymi mogli poprawnie odczytać wizualizację, czy dashboard biznesowy. Sądząc po zainteresowaniu był to strzał w dziesiątkę, a zaangażowanie okazuje się być zaskakująco duże.
Brzmi jak duża dawka nowej wiedzy i ciągły rozwój kariery. Rzeczywiście tak się czujesz, że się ciągle uczysz, rozwijasz, zdobywasz nowe doświadczenie?
Powiedziałbym, że w przeciągu 2,5 roku przeszedłem drogę od “standardowego” UXa do Information Designer, czyli taka osoba, która zajmuje się typowo wizualizacją danych. Co oznacza, że nie jest BI-em, nie jest analitykiem, nie jest deweloperem, ale designerem, który odpowiada za poprawne przygotowanie wizualizacji danych od strony designu.
Nie ukrywam, że obecnie ten projekt robię w ramach nadgodzin, ale ze względu na duże zainteresowanie nim i coraz większe potrzeby jest szansa na zabranie kawałka mojego FTE i poświęcenia stricte pod ten pomysł. Więc w naturalny sposób widzę się w takiej roli trochę co-leada, a trochę konsultanta designu wizualizacji danych. Uważam więc, że to jest dla mnie ciekawa ścieżka, bo to była bardzo fajna przygoda, która się jeszcze mam nadzieję będzie rozwijała.
To co mówisz potwierdza jedynie moją opinię, że duże firmy starają się dobierać stanowiska do danego człowieka, co więcej, często zdarza się, że je dla tej osoby tworzą, żeby móc w pełni wykorzystać jej potencjał. Nie zakładają, że twój zakres obowiązków będzie stały i niezmienny. Raczej chcą wspierać Cię w rozwijaniu mocnych stron. Zastanawiam się, jak to było w Twoim przypadku, jak zmieniały się Twoje obowiązki, jak firmy podchodziły do Twoich zainteresowań w kwestiach nieco bardziej formalnych?
Tak, zdecydowanie takie firmy mają ogromny potencjał, co odczułem na własnej skórze. W moim przypadku zarówno Roche, jak i Astek były bardzo otwarte na propozycje rozwoju i ten rozwój umożliwiły. Oczywiście mam świadomość tego, że nie każdy pomysł jest dobry, że nie na każde rozwiązanie jest zapotrzebowanie, czasem okazuje się, że dany pomysł został już zaimplementowany, ale wciąż uważam, że warto próbować, bo firmy są na tego typu inicjatywy bardziej otwarte niż nam się wydaje. Wszystko rozbija się o wytrwałość i zaangażowanie, bo oczywistym jest, że nie do każdego pomysłu jest łatwo przekonać decydentów, jednak jestem doskonałym przykładem na to, że się da. W zasadzie na co dzień obserwuję duży kredyt zaufania i duże zrozumienie dla mojego pomysłu. Można powiedzieć, że poprzez swoje zaangażowanie w projekt stałem się specjalistą w zakresie wizualizacji. Myślę, że dobrze wykonuję swoją pracę, bo czuję się tu doceniany i myślę, że dzięki temu utwierdziłem się w tym, że jeśli ma się fajne pomysły i pewnego rodzaju wewnętrzną moc, to można to zrobić.
To chyba zawsze tak działa, że jak ktoś jest odpowiednio zdeterminowany i zaangażowany, to te projekty muszą być sukcesem. Zastanawiam się jeszcze nad Twoim miejscem w organizacji. Zanim zająłeś się tym tematem, byłeś częścią zespołu, wolnym elektronem, team leaderem?
W swoich zespołach nigdy nie byłem team leaderem. Tutaj w Roche, gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to de facto tam, gdzie jestem jednym designerem, poniekąd jestem leaderem. Natomiast przez to, że projekt standaryzacji wizualizacji danych jest moim pomysłem, za który czuję się odpowiedzialny, to powiedziałbym, że jest mi coraz bliżej do bycia leadem. Aktualnie powstał taki mikro zespół w ramach R Design System, liczący kilka osób, które są na bardzo podobnym poziomie. Odpowiadamy za trochę inne rzeczy, ale wspólnie specjalizujemy się w wizualizacjach danych.
Czyli okazuje się, że taka indywidualna inicjatywa może się przerodzić w coś, co potem tworzy zespoły, a nawet działy, więc musi to być szalenie motywujące i satysfakcjonujące. Wspomniałeś też o tym, że liczysz na to, że to jest taka przygoda, która się za szybko nie skończy i że jeszcze jest dużo rzeczy do zrobienia. Jak to sobie wyobrażasz? Co jeszcze mogłoby się wydarzyć w tym obszarze?
Mam takie zdanie, że ludzie dają siłę projektom i otwierają oczy na różne rzeczy. Dlatego trzeba jak najszybciej je pokazywać innym i starać się, zachęcić do dołączenia do tych inicjatyw, tak jak stało się to w moim przypadku. Każda nowa perspektywa daje zupełnie inny ogląd sprawy, każdy patrzy pod innym kątem, a to bardzo wartościowe dla rozwoju.
Z tego co mówisz, jest szansa na duży rozwój w tym obszarze, to też oznacza wzmocnienie Twojej pozycji? W zdaje się, że projekt nabiera międzynarodowego rozpędu?
Szansa na rozwój jest rzeczywiście duża, przed nami duży obszar promocji projektu, między innymi dlatego zostałem jednym z oficjalnych ambasadorów Roche, no i rzeczywiście jest to międzynarodowy projekt. To są standardy jak najbardziej globalne już od jakiegoś roku.
Projekt trwa 2 lata, a tak naprawdę to jest na tyle duża inicjatywa, że może się rozrastać przez kolejne 2, 5, a nawet 10 lat. To jest teren, który był niezagospodarowany globalnie i te potrzeby są coraz większe, więc tak naprawdę do końca nie wiemy co jeszcze będzie przed nami, ale zdecydowanie cieszy coraz większe zainteresowanie.
Paradoksalnie, to jest bardzo istotny element, żeby umieć głośno mówić o tym, co się robi. Nie tylko skupiać samej pracy, ale też zadbać o to, żeby ludzie wiedzieli, co robimy, dlaczego, po co, czy dla kogo. Wtedy pojawia się ten wielokrotnie wspominany już feedback, konsultujemy pomysły, dostosowujemy je do zapotrzebowania i odpowiadamy na realną potrzebę rynku, współpracowników czy klienta. Dobrze jest w ogóle mieć świadomość tego, że promocja swoich pomysłów i rozwiązań jest równie ważne jak same rozwiązania.
Dokładnie tak. Rzeczywiście byłem tego świadomy, kiedy zaczynałem projekt. Już na samym początku, założyłem sobie, że chcę angażować współpracowników, chce usprawniać pewne procesy, więc muszę o nich głośno mówić.
Rozmawialiśmy o tym, że w pewien sposób stworzyłeś sobie to stanowisko, zbudowałeś najlepiej pasującą do Ciebie rolę, ale każdy z nas myśli o rozwoju, planuje ścieżkę kariery. Jak to jest w Twoim przypadku? Jakie masz możliwości, plany, koncepcje na przyszłość?
Częściowo już o tym wspominałem. To jest projekt, który ma szansę przekształcić się w formę dedykowanego zespołu, odpowiedzialnego za tworzenie wizualizacji danych od strony designu. Obecnie jest mocno skupiony na budowaniu społeczności. Więc widzę siebie jako członka zespołu poświęconego wizualizacji danych i konsultanta. To oznacza, że z jednej strony mogę poniekąd fizycznie wytwarzać dashboardy, raporty, strony internetowe i jednocześnie na jakąś część etatu być konsultantem i rzeczywiście wykorzystywać posiadaną wiedzę i umiejętności nieco bardziej biznesowo, UX-owo, projektowo.
Wiele razu padło podczas naszej rozmowy stwierdzenie, że jesteś członkiem zespołu, więc naturalnie pojawia się tu pytanie, czy bierzesz również pod uwagę bycie liderem, managerem i posiadanie własnego zespołu? Rozwój umiejętności technicznych to bardzo cenny element, ale wydaje mi się, że praca z ludźmi, zarządzanie zespołem, oczekiwaniami, miękkie skille są również dużym wyzwaniem i odpowiedzialnością. Nie kusiło Cię nigdy, żeby spróbować?
Gdybym miał taką możliwość, podejrzewam, że skusiłbym się na to. Ale na razie skupiam się na tym, co dzieje się teraz, czyli wspomnianego przeze mnie co-leada i specjalisty w obszarze wizualizacji danych. Warto też pamiętać, że ciągle jestem zaangażowany w inne projekty, ale mam świadomość, że mój zespół będzie się rozwijał, bo tej pracy jest bardzo dużo. Zwłaszcza jako team konsultacyjny będziemy ważnym elementem organizacji i ta nasza działalność będzie liczona raczej w latach niż w miesiącach, bo taki serwis jest po prostu potrzebny tej organizacji I tu rzeczywiście wiem, że gdyby była taka, nawet nie szansa, a potrzeba, to odważyłbym się podjąć tego wyzwania. Ale myślę, że jeśli coś takiego nastąpi, to w zupełnie naturalnym porządku, a nie jako sztuczny twór.
Zastanawia mnie jeszcze, czy według Ciebie jest zapotrzebowanie na twoje umiejętności. Czy to co teraz robisz można wdrożyć również w innych firmach? Czy według twojej wiedzy to jest powszechny problem, powszechny brak odpowiednich narzędzi, brak wiedzy, jakiejś takiej szeroko pojętej systematyczności, który pojawia się we wszystkich dużych organizacjach, a może występuje też w małych firmach? Czy to jest coś, co mógłbyś implementować również w innych miejscach?
Zdecydowanie tak. Przygotowując się do tego projektu zrobiliśmy taki research, jak to wygląda globalnie w różnych innych firmach. Oczywiście mam świadomość, że wciąż jest to nisza, ale wychodzę z założenia, że czasem niższe są bardzo fajnym miejscem. Natomiast warto podkreślić, że są też tacy designerzy na świecie, który specjalizują się wizualizacji danych i którzy przeprowadzają mini projekty w firmach zewnętrznych, kiedy na przykład potrzebna jest identyfikacja firmy od strony kolorów czy implementacji wizualizacji danych. Także jak najbardziej widzę potencjał na współpracę w innych firmach, bo to jest proces zdecydowanie powtarzalny.
Pytam o to, ponieważ czasem mam wrażenie, że ludzie skupiają się na tym, że robią coś fajnego, co jest ciekawe, inne, nowe niespotykane na rynku i nagle się okazuje, że to jest jednorazowy strzał. Że w zasadzie to ciężko jest znaleźć inne miejsca, gdzie można by było wykorzystać te umiejętności. Że nie ma ścieżek kariery, możliwości rozwoju. Co z grubsza oznacza, że albo zostajesz zakładnikiem jednej firmy albo nie masz pomysłu na to co dalej i czeka cię przebranżowienie.
Określiłbym to wciąż niszą, ale niszą, która się regularnie rozwija. Pojawiają się, przede wszystkim globalne, oferty pracy dla Information Designera. Wciąż nie są to oferty oparte tylko i wyłącznie na wizualizacji danych, bo od takie osoby wymaga się także innych umiejętności, np. deweloperskich. Obserwuję też różne grupy designerów wizualizacji danych, którzy się ze sobą spotykają i rozmawiają. Ta społeczność mocno się rozrasta. Ja w tym widzę analogie do innych dziedzin informatyki. Kiedyś byli tylko deweloperzy i oni wytwarzali oprogramowanie. Potem pojawili się na przykład designerzy, którzy zostali podzieleni na badaczy oraz na grafików. Te podziały są naturalne i wynikają z potrzeb rynku oraz z rosnącej ilości danych.
Załóżmy na chwilę, że chcemy kogoś zachęcić do rozwoju właśnie w tym kierunku. Chcemy pokazać, że wizualizacja danych jest ciekawą ścieżką rozwoju i daje dużo satysfakcji, jest dziedziną kreatywną, ale za to wymaga też dość specyficznych umiejętności. Mając to na uwadze, jak określiłbyś bazę skilli, które się w tym kierunku rozwoju przydadzą? Chodzi mi o całą paletę umiejętności miękkich, twardych, cech charakteru, które umożliwią Ci prowadzenie takich projektów, bycie członkiem zespołu.
Przede wszystkim podstawowa wiedza na temat wykresów i ich konstrukcji jest bardzo potrzebna, żeby w ogóle wiedzieć, o czym się mówi. Rozumieć i widzieć ryzyka czy potrzeby, jakie występują przy konstrukcji określonego wykresu. To jest absolutnie konieczne, żeby mieć wspólną płaszczyznę porozumienia z ludźmi w zespole, z deweloperami, z analitykami, z ludźmi z biznesu.
Dodatkowo solidna wiedza propos dostępności, czyli tych aspektów accessibility. Należy dbać o to, aby proponować produkty, z których mogą korzystać wszyscy, także użytkownicy z różnymi ograniczeniami.
Kolejnym istotnym elementem jest wiedza dotycząca budowania identyfikacji i spójności w firmie, w której pracujemy. I na koniec dodałbym jeszcze jeden punkt, czyli wiedza w temacie budowania takiego storytellingu wizualizacji danych. Zdecydowanie warto mieć świadomość tego, jak ludzie czytają raporty, gdzie jest największa uwaga skupiona, gdzie powinniśmy umieszczać ważne rzeczy, a gdzie te trochę mniej istotne, ile informacji powinno się znaleźć i kiedy jest za dużo, a kiedy za mało.
Jeśli natomiast chodzi o miękkie umiejętności, to zdecydowanie duża cierpliwość i elastyczność. Bardzo często przy wizualizacji danych korzystamy z tych gotowych narzędzi, które mają swoje ograniczenia, z którymi trzeba sobie poradzić i zaproponować optymalne/możliwe rozwiązanie. Dodatkowo przyda się odporność na krytykę. Trzeba mieć świadomość, że deweloperzy i analitycy mają wieloletnią wiedzę w temacie wizualizacji danych. Należy się więc uodpornić na konstruktywną krytykę i potrafić ją wykorzystać w projekcie. Przydaje się więc głowa otwarta na inne pomysły i na naukę, na czerpanie z doświadczenia innych członków zespołu. I na koniec zostaje nam umiejętność rozmowy z biznesem, który mówi jasno, w jaki sposób oni, jako odbiorcy, czytają dane, raporty, dashboardy, a także jakie mają potrzeby i wymagania, które trzeba w swoim planie uwzględnić.
Bardzo serdecznie dziękuję ci za dużą dawkę wiedzy i motywacji. Muszę przyznać, że tego typu spotkania są wyjątkowo inspirujące i otwierające oczy, bo nawet nie mamy świadomości, ile jest możliwości, jakie są dostępne ścieżki rozwoju kariery, w którą stronę można skręcić i jak wykorzystać swoje mocne strony oraz pasje. I przede wszystkim jak istotna jest nasza kreatywność i nasze zaangażowanie w funkcjonowanie firmy. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć powodzenia i trzymać kciuki za kolejne ciekawe projekty.
Ja również serdecznie dziękuję za rozmowę i za możliwość podzielenia się z innymi swoim światem, swoimi pasjami, swoją historią.
Rozmowę przeprowadziła Agnieszka Smoleńska.
Zobacz inne nasze artykuły
Daj się zatrudnić!
Historia jakich wiele. Obawiam się, że Twoja historia nie jest wyjątkowa. Nie chcę Cię rozczarować, ale jest ona podobna…
Rola empatii i współczucia w liderskim toolboxie Agile
Współczesne przywództwo to coś więcej niż tylko rozdzielanie zadań i pilnowanie deadline’ów. W dzisiejszych czasach, żeby być skutecznym liderem…
Grow with Astek! Karol Kot
O wyjątkowej i niecodziennej w świecie IT sympatii do pracy z biura, o pracy z ludźmi i dla ludzi,…